Post próbny na próbę.
Kiedyś tu coś będzie.
~*~
Słońce oświetliło mą twarz. Przyjemne uczucie. Takie ciepło. Ptaszki ćwierkały za oknem. Też przyjemne. Otworzyłem leniwie oczy i rozejrzałem się po pokoju. Ściany były zielone, sufit biały, a podłoga z jasnych paneli. Już bym wolał połączenie żółty-czarny, ale to nie ja wybierałem (niedobry ojciec). Ściany zdobił kalendarz, jeden obraz, wykaligrafowany napis ‘‘baseball’’ w kanji, moje skromne rysunki i kostuch. Się znaczy kostek! Taki szkielet! Prosto nad moją głową wisiał, zbój jeden. W pokoju panował porządek. Khem, tata mówi, że bałagan, ale to kwestia upodobania. Wszystkie meble były wykonane z jasnobrązowego drewna. Łóżko, na którym obecnie spoczywała moja skromna osoba, stało pod oknem. Pomieszczenie zdobiła jeszcze szafa, biurko, fotel i krzesło.Wspomniałem coś o weluksie? Nie? Nad ramą drzwi zaczyna się spadek dachu, przez co zostało wmontowane okno, zwane w naszym domu weluksem. Weluks, weluks. Hmmm... weluks. Brzmi to jak nazwa jakiegoś proszku do prania. Welux. Pod tym nieszczęsnym weluksem wisiał i powiewał na wietrze zegar. Mój wzrok spoczął na jego wskazówkach. Hym, gdzieś tak około 8.15... Niedokładnie widziałem przez śpiące oczy.
– Hmm… zaspałem – powiedziałem śpiącym głosem i schowałem głowę znowu pod kołdrę. Mój mózg powoli analizował zebrane informacje.
– Kurwa, zaspałem!!!
Poderwałem się z łóżka i szybkim krokiem (czyt. biegiem) dotarłem do łazienki. Mówiłem coś, że zabiję tego skurwysyna per Inteligencja Z Opóźnionym Zapłonem?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz